Chociaż, może udałoby mi się coś osiągnąć? postanowienia typu:
- Nauczyć się Javy(zamiast grać w gierki na joemonsterze);
- Grać w Go;
- Zaprzestać czytania głupich książek, i zająć się tymi bardziej "naukowymi";
- Wyjechać do tej Szkocji
- Kupić nowy telefon;
- Zdać sesję;
- Nauczyć się Analizy na czerwcowy egzamin;
- Pojeździć samochodem...
Mam też zamiar zrzucić kilka kilo(jakieś 200) i wrócić do biegania, jak tylko wróci wiosna i może trochę Nordic Walkingu? Pewnie nie;p
Kiedyś już taki obrazek wrzuciłem. I czeka mnie to na sylwestrze.
Nie chodzi o to, żebym nie lubił znajomych N. ja po prostu nie czuję się dobrze w ich towarzystwie. Czuję się obco. Jak matematyk wśród niematematyków. Nie mam absolutnie o czym z nimi rozmawiać. Co więcej- oni nie mają o czym rozmawiać ze mną. Gdybym miał pieniądze na karcie zdałbym relację na żywo na swoim twitterowym koncie.
Obejrzałem "Pink Floyd-Live at Pompeii" oto wnioski:
- Młody Gilmour wygląda jak Elrond;
- Młody Waters wygląda jak skrzyżowanie konia z orangutanem;
- Młody Mason nie wygląda źle, ale porównując jego ówczesne wąsy, okulary i koszulkę z tęczowym motylkiem, z obecnym wyglądem(statecznego staruszka w ferrari Enzo) można się uśmiać;
- Normalnie wyglądał jedynie ś.p. Richard Wright. A z tą brodą spokojnie mógł grać w jakimś "Jezusie z Nazaretu" czy podobnej produkcji(i to główną rolę). Tak jakoś mesjańsko wyglądał w tych Pompejach.