niedziela, 22 stycznia 2012

Porządek

Jak zapewne każdy (matematyk) wie. Porządków jest kilka. Mogą być częściowe i zupełne... Ja mam problem z porządkiem właśnie.
Mam odruchy pedantyczności ale też syndrom zbieractwa. Nie wiem, jak to może współistnieć ze sobą.
Otóż na moich szafkach miałem mnóstwo "przydasiów". Jakąś kolekcję segregatorową "Historia Polski", pudełka po różnego rodzaju szpargałach elektronicznych, a nawet ozdobne pudełka, w których dostałem jakiś prezent od N.  chyba na urodziny i jeszcze w liceum. No więc postanowiłem się tego pozbyć i zrobić miejsce na perkusję od Guitar Hero. Ale nie potrafiłem tak po prostu tego powyrzucać. spakowałem co mogłem do dużego pudła i wyniosłem do piwnicy. Byleby tego nie wyrzucić.
Z drugiej strony: cały czas dążę do jakiejś większej organizacji mojego życia, muszę wokół siebie mieć porządek i nie mogę zasnąć, jeśli szafka jest niedomknięta.
Trochę się obawiam tych stanów maniakalnych...

niedziela, 8 stycznia 2012

Ćwiczenia z silnej woli.

Pisałem niedawno, że mam problemy z dostosowaniem się do własnych postanowień. Że coś planuję i w końcu tego nie wykonuję bo internet, bo cośtam innego. Teraz postanowiłem wziąć swój czas i restrykcyjnie go podzielić. od tej do tej śniadanie, tutaj do kościoła w niedzielę, a przez większość czasu nauka(plan ten powstał głównie w strachu przed wtorkowym kolokwium). Wcześniej również miałem takie plany ale nic z nich nie wychodziło. Brakowało mi motywacji, do ich wykonania.
Nie mogłem sam siebie straszyć(uwięzić N. i wypuścić ją dopiero, jak spędzę te kilka godzin na nauce...) bo nie miało to najmniejszego sensu. Musiałem postawić na system nagród. Otóż spędzania pieniędzy na głupoty powoduje u mnie wyrzuty sumienia(nawet, jeśli są to moje pieniądze a rodzina nie przymiera głodem). Wymyśliłem więc, że za każdy dzień spędzony według ustalonego planu dostanę(sam od siebie) 5 zł na głupotę(mam upatrzoną już płytę Pink Floyd-nie jest to głupota, ale z punktu widzenia wydawania pieniędzy, nie jest też niezbędne do życia). Pierwsze dwa dni spędziłem zgodnie z planem i nie było większych komplikacji. Problemy się pojawiły, kiedy doszedłem do wniosku, że potrzebuję przerw w nauce. A także, że nie da się zrobić, zjeść i posprzątać po obiedzie w godzinę. Skończyło się na tym, że czas, który miałem poświęcić na naukę rozpadł się na małe kawałeczki. Kiedy to się stało, stwierdziłem, że nie zasługuję na 5zł(dziwnie to brzmi). Ale wówczas by to oznaczało, że dalsze trzymanie się planu jest bez sensu. Dodałem więc karę: pula pieniędzy na głupoty zostanie zmniejszona, jeśli odstępstwa będą rażące.
Jak widać we mnie nie walczy aniołek z diabełkiem, tylko leń z pedantem. I jeśli mam być szczery, to wolę żeby to pedant wygrywał w większości wypadków.
Jak na razie przełożenie ilościowe tego podążania za planem jest niezłe, ale jakościowo jest już gorzej. Nie jest to wina planu, tylko mnie. Ale i tak dawno nie spędziłem aż tyle czasu na nauce poza sesją...


W ramach walki ze swoją awersją do ludzi wybieram się na spotkanie grupy grającej w GO, która, jak się okazało, jest na naszym wydziale. Poszedłbym na pierwsze spotkanie, ale o nim nie wiedziałem, bo przez pół roku nie wchodziłem na skrzynkę instytutową...


Proboszcz dziś na kazaniu cytował Mahatmę Gandhiego. Całkiem miło...tylko gdyby go nie nazwał "pewnym Hindusem"...jest to postać, która zasługuje na wymienienie z imienia i nazwiska.


Czy wiedzieliście, że w matematyce istnieje Hipoteza Monstrualnego Nonsensu?


A co do odchudzania: moja waga w przypływie radości pokazała mi wartość, która jest około 10kg niższa, niż moja prawdziwa waga(tą oceniam po dziurkach na pasku. Dotychczas 1cm w pasku mniej = 1kg wagi mniej). Tak więc nie wiem jak mi idzie jakościowo odchudzanie, ale ostatnio staram się ćwiczyć pół godziny dziennie na steperze(dłużej nie mogę, bo się przegrzewa i strasznie piszczy;p) i pół godziny ćwiczyć ręce(hantelki i pompki, dłużej nie mogę, bo ręce mi piszczą;p).

środa, 4 stycznia 2012

Zima? Jesień? Wiosna?

No już już. Piszę w końcu coś.
Nowy rok. Nowe możliwości. Nowe problemy. A może wszystko po staremu, tylko z nową datą?
Postanowienia noworoczne sobie trzeba wymyślić. Rok temu żadnych nie miałem i nie było najgorzej...więc może teraz też żadnych postanowień? Po prostu działanie. Problem-rozwiązanie...tylko: a) tak nie ze wszystkim się da i b) to już jest postanowienie.


Ale prawda jest taka, że w moim życiu odległość pomiędzy wystąpieniem problemu a jego wytępieniem jest spora. Przed Świętami postanowiłem sformatować komputer i do dzisiaj tego nie zrobiłem. Muszę pracować przez ten rok nad systematycznością w swoim działaniu. Jak na razie staram się być lepiej zorganizowanym. Zapisuję sobie wszystko w kalendarzu(właściwie w kalendarzach-na komórce i książkowym) i liście zadań...ale gorzej jest z wykonaniem.


Święta i już po świętach. Przeminęły strasznie szybko. Jeśli mam się pochwalić co dostałem...właściwie to nic. Na urodziny kupiłem sobie "Saucerful Of Secrets" i tyle. Od mojej N. dostałem pod choinkę ludzika Lego i brokatowe pisaki z "My Little Pony: Friendship Is Magic"(o tym za chwilę) i pyszną zieloną herbatę.
Na prezent "pogwiazdkowy" złożyliśmy się z bratem(chociaż jak na razie nie oddał mi za to pieniędzy). Otóż będąc z moją N. w centrum handlowym(chciała kupić ładny kalendarz na 2012 rok i musieliśmy się po świętach zobaczyć:)) zobaczyłem w Media Markt zestaw Guitar Hero na X360 z gitarą, perkusją i mikrofonem za 300zł(cena dość promocyjna). Po lekkim wahaniu wysłałem bratu smsa i po jakimś czasie chodzenia po nowohuckim M1 zadzwonił do mnie, że jest na miejscu i czy kupujemy.
No więc czas pomiędzy świętami i nowym rokiem spędziłem przed zabawkową perkusją...ale zabawa jest przednia :) i nawet moja N.(którą widzę jako lekkiego wroga gier komputerowych) wymiatała na perkusji lepiej niż ja i brat razem wzięci.


No a teraz o kucykach.
Jakiś czas temu na Facebooku oficjalne konto programu Top Gear(program ten uwielbiam) wrzuciło ten filmik:
I sam nie wiem dlaczego, ale postanowiłem obejrzeć jeden lub dwa odcinki tej kreskówki. Ta bajka jest wspaniała! Nie potrafię wyjaśnić swojej fascynacji...ale chyba nikt nie potrafi. Później się dowiedziałem, że mnóstwo osób takich jak ja (geeki komputerowe w wieku 20+, głównie faceci) uwielbia tą kreskówkę. Mam pewną teorię na ten temat:otóż każdy lubi wrócić wspomnieniami do dzieciństwa. A ta bajka...nie chodzi o kucyki...chodzi chyba raczej o styl animacji i fabuły...albo coś podświadomego, co mówi, że ta seria MLP jest super(o jakieś 20% lepsza-żart dla innych fanów kucyków).
Zainteresowanym polecam kanał YouTube użytkownika ObssesionOctopus. Wrzucił on wszystkie dotychczasowe odcinki z napisami po polsku a także pierwszy sezon z polskim dubbingiem(który nie jest za dobry, zwłaszcza, że postacie brzmią tak samo i nawet nie próbowali naśladować oryginalnych głosów).