piątek, 18 listopada 2011

Ciemno wszędzie, zimno wszędzie...

W tym roku mój organizm wybrał bycie zmarzluchem. Ciągle mi zimno. Nawet chodzę na zajęcia w rękawiczkach. Aż się boję pomyśleć co będzie, jak nadejdzie prawdziwa zima. Ze śniegiem i -20 stopniami.
Może to przez to, że od ostatniej zimy "sporo" schudłem? Chociaż ostatnio i tak przybrałem trochę na wadze. Bardzo ciężko jest się zmusić do odchudzania na zimę. Może jakieś zwierzęce instynkty mi mówią, że trzeba gromadzić zapasik tłuszczyku na zimę. Ale uważam, że tłuszczyku mam tyle, że przez całą zimę mógłbym nic nie jeść...przez kilka zim właściwie. Od poniedziałku planuję powrócić na dietę. Po raz któryś od opuszczenia jej. Brakuje mi jakiejś motywacji...raczej wszystko mnie zniechęca do podjęcia tego kroku(zima?)...jedynym światełkiem jest to, że wiosną mi się to udało. Muszę się zebrać w sobie i spróbować raz jeszcze. Obrzydzenie do białego sera już mi przeszło, więc mogę bez problemu poddać się tej próbie;p


Słucham sobie Pearl Jam'u z GoogleMusic(już nie beta). Zrobiłem kilka wstydliwych rzeczy,  żeby zdobyć tą DARMOWĄ płytę. Już pisałem o tym jak rasistowsko Google (nie tylko ono zresztą) traktuje Europę(albo kraje UE poza UK). Rozumiem, że to wszystko jest spowodowane problemami z prawami autorskimi, ale oni powinni najpierw się z tymi prawami uporać, a potem uruchomić to dla większości świata. Niedostępna w Polsce wersja Android Marketu z muzyką, filmami, książkami jest dostępna po polsku. Podobnie większość produktów Google niedostępnych w Polsce(wyjątkiem jest Google Wave, które było dostępne w Polsce ale nie po polsku).


Tydzień temu byłem w górach(dość niskich) i byłem wówczas najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Teraz siedzę samotnie przed kompem, popijając czerwoną herbatę i marząc o kolejnym wyjeździe z moją Lubą. 




Nie muszą to być koniecznie góry...ani nawet pagórki. Tylko cisza i spokój. I dużo chodzenia(bez przerażających ścieżek nad przepaściami. Chociaż osłanianie N. przed spadnięciem było bardzo rycerskie z mojej strony). Ten długi, listopadowy weekend miał to dobrego, że ludzie zostali w domu. Ludzie założyli, że będzie zimno. Przez trzy dni chodziliśmy w "cieple" słońca po, niemalże wyludnionej, Muszynie. Chmury zobaczyliśmy dopiero w powrotnym autokarze gdzieś za Nowym Sączem. Wydaje się że tydzień temu to znowu nie tak dawno...a z drugiej strony tak bardzo tęskno do tamtych dni...tamtych chwil.