piątek, 1 lipca 2011

Szlag mi trafił bloggera, Google+, egzaminy, deszcz

Jak można zobaczyć, coś się z blogiem mi podziało, i nie mogę przenieść linków i innych na prawą stronę bloga, nawet po zmianie szablonu... Nie wiem czemu tak się dzieje i nie będę się nad tym głowił.

Więc sesja...zdałem Równania różniczkowe na 3,5, oblałem rachunek prawdopodobieństwa a analizę będę zdawał na dzień przed wyjazdem na wakacje. Zapowiada się ciekawie.

Właśnie: wakacje. Mam nowy rower, z którym już są jakieś problemy(najgorsze z siodełkiem, które cięgle się przesuwa), ale można na nim jeździć. Ostatnio staram się jeździć przynajmniej 10km dziennie, chociaż z powodu pogody nie zawsze mi się to udaje.
Kupiliśmy z bratem rakiety do tenisa, ale nie mamy gdzie ich przetestować...ani za bardzo kiedy. Zwłaszcza, że przyszły tydzień spędzę(teoretycznie na nauce analizy). Więc chrzest bojowy będą miały dopiero nad jeziorem.
Jest też mały problem z rowerami. Bo miał je zawieźć mój tata, gdy jego firma będzie miała dostawę do sklepu w Szczecinie...ale został tylko tydzień i ciągle takiej dostawy nie ma... Zawsze można przewieść rower pociągiem...ale dotrzeć na dworzec przed 5 rano... Niby nie problem, ale potem by się śmierdziało przez 8 godzin w pociągu. Żadna przyjemność.
Myślę nad wrzucaniem postów na bloga w trakcie wyjazdu. Nie jest to zbyt wielki problem, więc postaram się to robić. I może wrzucę na bieżąco trochę zdjęć?

Mam konto na najnowszym produkcie googla: "Google+". Wyżulałem zaproszenie od jakiegoś gościa na Twitterze. Mam jak na razie tylko trzy osoby w znajomych, bo nikt inny na facebooku nie odpowiedział na moje pytanie "kto chce zaproszenie do G+?"
Generalnie G+ wygląda dokładnie jak FB. Układ strony jest identyczny. Różnice? Nie można nic napisać na czyjejś tablicy, co jest denerwujące, jeśli się do tego przyzwyczailiśmy. Nie ma też rozszerzenia do Chrome'a które by automatycznie powiększało zdjęcia po najechaniu na nie kursorem. Ale podejrzewam, że szybko ktoś takie coś zrobi.
najgorsze jest to, że nie możesz wysłać zaproszeń do wszystkich znajomych z FB(Jak wiadomo Google z FB się pożarło ostatnio i to mocno).
Myślałem nad wysłaniem wszystkim prawdziwym znajomym zaproszeń do G+ czy tego chcieli czy nie. Byłoby to lekkie narzucanie się, więc nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.

Deszcz ciągle pada. A miałem ambitny plan pójść na zakupy do oddalonego o 3km sklepu(a to dlatego, że w naszym osiedlowym sklepiku nie ma absolutnie nic, a jak jest, to za 2 razy większą cenę). Ale podobno pogoda ma się poprawić po południu, więc żyję nadzieją.
W ogóle nasze osiedle się dziwne zrobiło. Z jednej strony zamykają jeden z dwóch sklepików(właściciele "wyprzedają" co im zostało, nie zamawiając nic poza chlebem...ale oczywiście nie obniżając ceny) a z drugiej strony ktoś(nie wiem kto) chce odnowić dawną, starą świetlicę. Powstało stowarzyszenie przyjaciół mojego osiedla "Bez Granic" i ostatnio zorganizowało eko-piknik. W naszych blokach prawdopodobnie zamontują domofony:o(już widzę dresiarzy wydzwaniających w nocy dla dobrej zabawy). I sam już nie wiem, gdzie to zapomniane przez Boga osiedle zmierza. Nie wiem, kto pcha to osiedle naprzód(a raczej: nie wiem kto działa w tym stowarzyszeniu "Bez Granic"), ale wiem że jest tu zbyt wiele smutków topionych w alkoholu. Ja jestem pośrodku. Nie topię co prawda smutków w wódce(ani, dzięki Bogu, nikt z mojej rodziny) ale widzę tych, co tak robią. Widzę tych entuzjastów i przyjaciół brudu i syfu dookoła osiedla. Ja już dawno zwątpiłem w tą część Krakowa. Ale może jest jakaś ostatnia tląca się iskierka nadziei? Może władze spółdzielni zlitują się nad nami? Może straż miejska i policja będzie częściej patrolować te rejony? Może pobliski zalew stanie się miejscem bezpieczniejszym, czystszym i czymś na miarę zalewu Nowohuckiego?
Ale ja tego nie będę robił. Bo już dawno zwątpiłem w to, że tu coś się może udać...