środa, 21 marca 2012

Post z telefonu

Świat się zmienia. I to w ciągu godziny może zmienić Twoje plany. Oraz sytuacja wygląda tak: z moim planowaniem czasu i przestrzeni, o którym już wspomniałem, bywało różnie. Ale ostatnio do tego wracam. I tak sobie planowałem kolejne dni, kiedy po przerwie przyszła przedstawicielka samorządu i powiedziała, że można dostać 8 godzin do praktyk (niewyobrażalnie głupi wymóg na studiach) . Planowałem znaleźć sobie coś w banku, ale jest to na tyle niepewna perspektywa, że wolę mieć chociaż te 8 godzin.

Piszę tą notatkę w tramwaju, albowiem nie dam rady napisać jej jutro (szkolenie przed dniem wydziału). A zaplanowałem znów wyjść z aparatem i zrobić parę zdjęć. Ale chyba zrobię je jak już wiosna wróci na dobre do Krakowa. Bo teraz to jest ciepło lecz szarawo...i wiatr wieje:/

Byłem na kręglach i teraz moja noga bardzo cierpi. Od kucania przy rzucie kulą mam zakwasy (jedna z wad bycia wysokim).
Plany na najbliższą przyszłość? Ten głupi dzień wydziału, praca i koncert. Po drodze gdzieś ma być basen i bardzo bym chciał już w tym tygodniu przejechać się na rowerze. Nie wiem na ile mi się to uda.

Kończę już ten wpis, bo mi bateria siada w telefonie.

wtorek, 20 marca 2012

5 Marca

Tak jak obiecałem, porobiłem kilka zdjęć...oczywiście moje lenistwo spowodowało opóźnienie w publikacji...


Aleja Wawelska. Wydział Matematyki i Informatyki po prawej. W oddali budujący się Wydział Fizyki. Po lewej Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej.

Widok na Wydział Zoologii. W tle kominy elektrowni Skawina

Widok na Kopiec Kościuszki.

Klasztor na Bielanach.

Kopalnia odkrywkowa gliny. 

Księżyc. 

Widok na sztuczny zalew na rzece Dłubni. 

Bardzo artystyczne zdjęcie wiaduktu kolejowego. 

A to tory nad owym wiaduktem. 

Zapora zalewu na rzece Dłubni. 

Kaczki na rzece Dłubni... 

100 letni krzyż w pobliżu mojego domu. Niedawno odrestaurowany.  
Posted by Picasa

sobota, 3 marca 2012

Niech żyje bezproduktywność!

Zamiast robić prezentację na angielski (temat: "Matematyka w popkulturze"). Nie chce mi się tego robić potwornie, więc wykręcam się pisaniem notki.

Jak na razie pogoda jest wspaniała, jeśli nie liczyć wiatru. Jest tak wspaniała, że chętnie bym wyszedł na jakiś spacer. Niestety jestem nadal zakatarzony i wolę nie ryzykować nawrotu choroby. Ale jak tylko się wyleczę, a pogoda się ustabilizuje, to zamierzam zacząć powoli biegać. Najpierw jakieś małe dystanse. I może bym zabierał na te biegi aparat? No bo w końcu obiecałem zająć się "fotografią"...

Dowiedziałem się, jak wielki wybór wina jest w naszym osiedlowym sklepie...jest słodkie tańsze i droższe(odpowiednio 13,80 i 14,90). Zaszalałem i kupiłem to droższe. Jest troszkę musujące...a może to trucizna?

Ech...czy już kiedyś mówiłem, że jak już życie jest na prostej, to zaraz pojawi się zakręt, dziura w drodze albo jakiś facet wjedzie w Ciebie na rondzie? No i samochód mamy do kasacji. To akurat nie ja jechałem, ale moja mama, i dzięki Bogu nic poważnego Jej się nie stało.
Ale nie pogardziłbym spokojem w życiu...