piątek, 10 czerwca 2011

W niebieskim autobusie, w niebieskim autobusie mija czas...

Jadę autobusem nr128. Teoretycznie stoję w sławnym korku na Ruczaju, ale nie jest jakoś szczególnie źle.Autobusy w Krakowie są tradycyjnie biało-niebieskie(jak flaga Krakowa). A słucham "Muzeum" Jacka Kaczmarski, więc stąd tytuł wpisu.

Mam już wpis z rachunku prawdopodobieństwa. Dostateczny plus to i tak więcej, niż się spodziewałem. Zobaczymy, co będzie na egzaminie. Jak zdać przedmiot, którego się nie rozumie? Studenci studiów humanistycznych pewnie nie rozumieją tego pytania.

Dojechałem do końca zatoru drogowego. Teraz zostały mi jeszcze wieczne korki Olszy i okolic do przebycia. Potem na nogach do domku. A pogoda nie jest fajna. Rano trochę pokropiło, jak ksiądz kropidłem i teraz powinno być ok. Jednak jest troszkę duszno i zimno. Na niebie pełno chmur i nastrój jakiś taki wisielczy. A może to sesja?
Rok temu nie myślałem o wakacjach ani o sesji. Miałem inne zmartwienia na głowie. Teraz myślę głównie o wakacjach. Ale staram się uczyć i przyswajam powoli wykład z równań różniczkowych zwyczajnych. Nadzieja umiera ostatnia.

Muszę się wykosztować na akumulatorki do mojego aparatu. Kodak jest POTWORNIE bateriożerny. Jeśli będę kiedyś kupował nowy aparat, to będę brał pod uwagę głównie czas życia baterii. Problemem mogą być również same akumulatorki, ale podobne problemy były że zwykłymi bateriami.

Już Most Grunwaldzki. I Dietla. Chyba będę już kończył ten komunikacyjny wpis, bo nie skończę nawet, przed Parkiem Wodnym;p

A w uszach śpiewa Kaczmarski. O zesłaniu studentów...

czwartek, 9 czerwca 2011

środa, 8 czerwca 2011

Szatan mną kręci jak wskazówkami zegarka

To już 80 dzień na diecie. Do celu przynajmniej drugie tyle...a mama dostała od koleżanki całą górę słodyczy z Austrii. Ale muszę wytrzymać, bo ostatnio coś mi się wolniej chudnie... Ale w trakcie egzaminów będę musiał się podładować drobną ilością czekolady...:)
Zaraz się zabiorą za  naukę na egzamin, o ile uda mi się uczyć w tej pogodzie. jest duszno, ciepło i zaraz zacznie padać deszcz. Nienawidzę takiej pogody.

Plany na wakacje? Jadę z rodzicami na dwa tygodnie nad morze(a raczej na Pomorze)...właściwie to nad jezioro. Jak się niedawno wyraziła N. "jezioro mojego dzieciństwa". Niestety, N. nie pojedzie z nami, bo wydział biologii uj komplikuje życie studentom każąc im zdawać egzamin na studia drugiego stopnia(na matematyce czegoś takiego nie ma). Ale kiedyś ją tam zabiorę :).
Czekają mnie więc dwa tygodnie...w siodełku rowerowym. Tak. Matula moja wymyśliła, że będziemy jeździć wszędzie na rowerach. Jezioro jest jakieś 10 km od domu cioci (u której się zatrzymamy), ale jest kilka problemów: ja nie lubię jeździć po drogach, nie jeździłem od bardzo dawna bo (tu kolejny powód): mój rower jest zepsuty(kiedyś brat zauważył, że widełki są wykrzywione. Nie wiadomo od czego). Już mi chcieli kupować nowy rower, ale stwierdziłem, że naprawa wyjdzie taniej niż kupno nowego. I jestem przywiązany do tego "górala". Dostałem go na komunię...13 lat temu :o jest ciężki, masywny...jest jak ruski czołg pośród rowerów. Zwłaszcza, że jest czerwony.
Ale dawno nie jeździłem na rowerze. Dawno też nie biegałem. Głównie przez dietę i pogodę. Ale we wakacje oprócz rowerowych wypadów mamy tez grać w Tennis. W Decathlonie jest zestaw do gry w tenisa dla dwóch osób za 100zł(dwie rakiety, pokrowiec i trzy piłki). Nad jeziorem powinien być kort tenisowy więc będzie można grać, gdy woda będzie za zimna. Po powrocie też będzie można chodzić na Hutnika na korty(15zł za godzinę). Piękne marzenia. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...

niedziela, 5 czerwca 2011

Ja się nie chcę uczyć....

...ale muszę. Dlatego piszę tego posta nocą, żeby sobie nie zarzucać marnowania czasu na głupoty. Zresztą, i tak nie mogę zasnąć. Obejrzałem właśnie Dr. Who. Końcówkę odcinka(tzw. bombshell) przewidziałem, ale i tak byłem w szoku. Teraz muszę czekać aż do sierpnia(?) na odcinek "Let's kill Hitler". Sam Hitler mnie nie interesuje. Interesuje mnie główny wątek fabularny. O ile  przypadku w "bad wolf" można było coś zauważyć...teraz  ciężko było w ogóle coś wyłączyć...

Zbliżają się egzaminy. Ja nic na nie nie umiem i dalej widzę je w czarnych barwach:/
Rodzice chcą jechać ze mną i jestem do rodziny nad morze. Nie jestem przekonany do tego wyjazdu, ale oni bardzo się na niego nastawili.
Byleby pozdawać wszystko...