wtorek, 28 grudnia 2010

tjaaa...

Zamierzałem pobić rekord wpisów w miesiącu...i żeby to zrobić muszę pisać codziennie do sylwestra.
W tym wpisie mam sporo do nadrobienia. Więc tak: znów mnie jakaś temperatura dopadła. Na szczęście niekoniecznie wysoka, ale uciążliwa(dla mnie 37 stopni jest gorsze od 40). W pewnym sklepie nie udało mi się kupić radia do iPoda, ale nie opuszcza mnie nadzieja. Pójdę tam jeszcze przed sylwestrem i może się uda(ewentualnie pojadę do ich hurtowni-tak zdesperowany jestem!)

Po świętach. No cóż. Trochę zmartwień chorobą(nie moją) zaprzątało mi głowę.
Mój prezent dla N, choć skromny, to się spodobał. Ja dostałem P•U•L•S•E ...które sam sobie kupiłem;p więc szczególnej niespodzianki nie miałem(w siatce był nawet paragon).
Jestem więc(chwilowo) wytrwały w postanowieniu kupienia wszystkich płyt Pink Floyd. Na razie mam 2 albumy (oba dwupłytowe) i operę Ça Ira (również wydanie dwupłytowe).
Po przesłuchaniu PULSE, stwierdziłem, że mam osobowość podatną na sugestię. W utworze "Keep talking"...wystąpił(?) gościnnie Stephen Hawking. I stwierdziłem, że muszę sobie kupić "krótką historię czasu", albo przynajmniej ją przeczytać(wolałbym mimo wszystko kupić).

Śnieg pada. Ciekawe, czy znów zasypie miasto. Gdy 25 XII wracaliśmy od rodziny(koło Skawiny mieszkają) to było tak ślisko, że nie wiem ile dziesiątek różańca odmówiłem.

Na dzisiaj starczy. Jutro na bank coś napiszę. Grudzień musi być lepszy od lipca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz