wtorek, 7 grudnia 2010

Po Mikołaju.

Dostałem wypasiony kalkulator i ziomalską bluzę z kapturem. Ze swoim prezentem chyba też trafiłem (chociaż w końcu kupiłem co innego niż zamierzałem).
Ostatnio nie mam za bardzo o czym pisać. Siedzę i się uczę, albo tracę czas na takie głupoty, że wstyd się przyznać.
Dziś rano można było stracić wszystkie zęby. I to bynajmniej nie z powodu dresów, tylko warstewki lodu, która zaatakowała wszelkie chodniki. Było bardzo niebezpiecznie, i ludzie chodzili jak pingwiny. Inaczej się nie dało.
I jeszcze się pochwalę, że się zapisałem na Warsztaty Zimowe i jestem z tego bardzo dumny.
Nie mam więcej o czym pisać, wrócę chyba do nauki na  czwartkowe kolokwium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz