piątek, 3 grudnia 2010

Noga boli mnie potwornie

Ledwo daję radę chodzić. Nie mogę kłaść na niej żadnego ciężaru, chodzenie po schodach to istna komedia. Ale mam nadzieję że mi przejdzie do poniedziałku.
Dzisiaj znów posypało, ale nie tak tragicznie jak ostatnio. I nawet ładnie ten śnieg wyglądał. I tekst: "W taką pogodę chciałbym być kotem, bo bym pięknie na śniegu wyglądał" komentuje dzisiejszą pogodę w pełni.
Odkryłem dziś coś. Mile mnie to zaskoczyło. Otóż okazało się, że mój głos nie brzmi tak całkowicie beznadziejnie, jak ja się słyszę. Moja mowa, nagrana nową empetrójką mojej Lubej, okazała się brzmieć...(nie wierzę że to naprawdę piszę)...miło. Gdybym nie wiedział że to ja, to bym pomyślał że słucham audycji w radiu Tok FM. Naprawdę! Usłyszałem miły, ciepły i przyjazny głos. Zazwyczaj słyszę siebie jako połączenie wioskowego głupka, z chłopcem z wieczną mutacją głosu. Przez pierwsze kilka chwil byłem tak zaskoczony tym faktem, że myślałem nawet o umieszczaniu audio-postów na tym blogu(na wideo-bloga jestem zbyt brzydki. Lustra istniały wcześniej niż dyktafony i od dawna jestem tego świadomy). Ale nie ma potrzeby panikować-nie zrobię tego. Po pierwsze dlatego że nie miałbym o czym mówić. Pisać jest dużo łatwiej niż mówić, mogę robić przerwy, zastanowić się itp. Po drugie...może tylko ja się zachwycałem swoim głosem? Brzmi lepiej, niż to dotychczas odbierałem, ale to nie znaczy, że brzmi dobrze.
Jutro jadę zapolować na prezent mikołajkowy. Mam nadzieję że się spodoba. Podejrzewam że nawet jeśli nie trafię z kolorem, to nie zostanie rzucony w kąt pokoju. A nawet jeśli, to zostanie szybko posprzątany:D

1 komentarz:

  1. Miło brzmi, miło! Nagrany i na żywo też. Nawet bardziej.
    Nie rzucę nic w kąt :>

    OdpowiedzUsuń