Tak podsumuję tylko warsztaty zimowe: w niedzielę uciekłem z dwóch ostatnich wykładów, stwierdziłem, że zaczęło się robić zbyt zaawansowanie. Dodatkowo nie chciałem wracać na drugi dzień(a znając komunikację-tak by się stało).
Oczywiście-nie poruszyłem sprawy prezentu z ludźmi z grupy. Kiedy była ku temu okazja, zapomniałem/robiłem zadania z miary i całki. Dalej nie wiem, co z tym fantem zrobić.
Co prawda oswoiłem się już z tą myślą, i nie gnębi mnie to nie wiadomo jak bardzo, ale gdy sobie o tym przypomnę, to czuję się źle:/
Dwa z trzech przedmiotów idą mi(odpukać) dobrze. Ten trzeci...NIENAWIDZĘ CZAJNICZKÓW!!! Pociesza mnie to, że nie będzie egzaminu po tym semestrze, ale i tak muszę zaliczyć ćwiczenia(przydałoby się jak najlepiej).
Dalej myślę nad kupieniem maty do skakania. Może to będzie odpowiedzią na zimowe "zastanie"? Mam nadzieję....ale dalej nie mogę się na to zdecydować:/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz