wtorek, 20 lipca 2010

Co się ze mną dzieje naprawdę nie istnieje...

Ostatnio częściej zmieniam wygląd bloga niż na nim piszę. Nie mogę trafić na szablon który by mi odpowiadał. Zrobić samemu? To by wymagało siedzenia na kompie cały boży dzień....a ja przecież jestem bezproduktywny w te wakacje;p
Spodnie dalej mi nie przyszły. Dziś mija dwa tygodnie od ich wysłania i nie będę miły pisząc maila...no dobra, jak zwykle będę zbyt uprzejmy. Ale tak tego nie przepuszczę! Zmienię kolor zamówienia na "woodland", ludzie na osiedlu się będą patrzyć jak na menela(ostatnio zauważyłem że ludzie w spodniach moro to głównie menele...) ale nic mnie oni nie obchodzą.

Bilety na wakacje kupione. Teraz tylko trzeba się doczekać sierpnia.

Egzystencjalne smęcenie zapełnia tego bloga. Nie do końca mi się to podoba, bo z tego nic nie wynika. Wolałbym pisać o konkretach, a nie smęcić.
Nie lubię filozofii, jest zbyt....nieścisła. Jedyny filozof który do mnie przemawia nie jest filozofem i jest to Terry Pratchett. Jego książki są tak przepełnione filozofią że człowiek bierze ją za humor lub sarkazm.
Filozofia, zawarta w książkach ze Świata Dysku, jest unikatowa. Chociaż wyznaje ją większość ludzi na Ziemi. Na pytanie o sens istnienia, odpowiada ona (a w każdym razie równie dobrze może tak odpowiedzieć): "pierogi ruskie". Większość ludzi nie zaprząta sobie głowy sensem istnienia wszechrzeczy. Ludzie i są dostatecznie strapieni innymi problemami tak, że te pozornie najważniejsze pytania są tylko zawracaniem głowy.
A Ci co mają za dużo wolnego czasu siedzą, piszą głupoty i użalają się nad rasą ludzką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz