sobota, 14 maja 2011

Piszę sobie z Ubuntu

Zainstalowałem najnowsze ubuntu "wewnątrz" Windowsa, tak, że mogę bootować vistę albo ubuntu, a na dodatek, mogę linuxa odinstalować z komputera klikając w windowsie na "dodaj/usuń programy".
Jakie plusy ma Ubuntu? Uruchamia się szybciej niż vista(na tym samym kompie!)...i to chyba tyle. Nie ma tu rozpraszających programów. Jest to, co potrzeba. Chrome, muzyka...i nic więcej. Nie próbowałem drukować, ale nie powinienem mieć z tym problemów.
Minusy: "Unity"-pasek po lewej stronie, który zastępuje przycisk "aplikacje"-nie można go w żaden sposób usunąć, edytować, przenieść na dół ekranu.
"Centrum oprogramowania ubuntu"-coś w stylu aplikacji, z której można zainstalować prawie wszystkie  aplikacje, ale nie wszystkie działają:o
Mam problem z dostosowaniem rozdzielczości aplikacji do rozdzielczości ekranu-dość denerwujące.
Ale, jak już wspomniałem, muzyka i chrome działają-jest ok.

Już po google I/O...uczestnicy dostali 10calowe tablety(za darmo) i dostęp do usługi Music Beta. Jest to muzyka w chmurze od google. Dostępne tylko na terenie USA i tylko dla uczestników konferencji. Myślę, że zamykanie tego projektu, już po jego ogłoszeniu, nie będzie dla nich zbyt dobre. Podobnie jak to było z google wave, ludzie stracą zainteresowanie oferowanymi możliwościami.

Socjalizowałem się niedawno z ludźmi z mojej grupy. Miała iść prawie cała grupa, a okazało się że poszło 7 osób. Ja, kolega i 5 dziewczyn. Oczywiście, na moją prośbę, żeby mi zdjęć nie robić, niemalże organizowały konkurs, która zrobi więcej zdjęć:/ Nie lubię być fotografowany. Nie chodzi o to, że boję się stracić duszę, ale o to, że nie jestem w najmniejszym stopniu fotogeniczny i wyglądam jak beczka piwa na każdym zdjęciu(zwłaszcza, że dzień wcześniej się obciąłem i włosy nie zdążyły odrosnąć i się trochę "dostosować" do nowej sytuacji). No ale cóż-robiłem za przewodnika. Musiałem być miły;p

Jeśli chodzi o odchudzanie, to zorientowałem się, że jednak nie chudnę wolniej niż na początku. Sporządziłem wykres utraty wagi i można go przybliżyć funkcją y=ax+b, gdzie a<0 i b-waga początkowa. Tylko zastanawiam się, czy to nie miało maleć wykładniczo, a nie liniowo...a im mniej ważę, tym ciężej mi jest zrzucić wagę...
No i jeszcze kwestia ubrań. Kiedyś kupiłem spodnie, bo miałem nadzieję, że schudnę do nich(nie miałem jeszcze tej diety w planach). Teraz te spodnie są na mnie za duże. I to mnie przeraża. Kiedyś będzie trzeba pójść na zakupy i kupić coś mniejszego...będzie mi wtedy potwornie żal pieniędzy wydanych na te duże ubrania(chociaż, może je sprzedam na namioty?), zwłaszcza na te wojskowe spodnie kupione tuż przed odchudzaniem się.
Ale jeszcze nawet trzecie tyle do zrzucenia. Trochę to demotywuje...ale mam wsparcie innych. I to jest chyba najważniejsze. Bo wcześniej tego wsparcia brakowało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz