Trochę to dołujące, bo zapominam wtedy jak wiele udało mi się osiągnąć w tym roku (patrz poprzedni wpis).
To był dobry rok. Nie udało mi się zrobić wielu zaplanowanych rzeczy, ale mam tak co roku. Nie mam natomiast poczucia stania w miejscu. Wiem, że od zeszłego roku się ruszyłem i był to ruch w dobrym kierunku. Na dodatek czegoś takiego nie planowałem zupełnie, więc może nie powinienem planować i samo wyjdzie?;p
Plany na ten rok?
- schudnąć (jak co roku)
- przeczytać 20 książek (w zeszłym roku miałem to samo postanowienie. Do czerwca przeczytałem 9, ale potem zabrałem się za pracę magisterską. Ale przeczytałem w tym czasie baaardzo dużo artykułów. Więc trochę oszukańczo można uznać, że mi się udało)
- nauka "Szybkiego Czytania"
- nauczyć się tańczyć (i przestać uważać, ze tańczący ludzie wyglądają idiotycznie)
- nauczyć się żonglować
- wyczyścić listę artykułów do przeczytania, którą mam na "Pocket"
- nauka węgierskiego (Igen, igen!!)
- pisać bloga (nie wiem co bym mógł pisać. Zbyt często siadam i rezygnuję z braku weny i pomysłu na wpis)
- pisać bloga po angielsku (mój problem z tym językiem polega na tym, że mówię i rozumiem go wspaniale, ale jeśli chodzi o pisanie to jest dramat).
- jeździć wszędzie na rowerze (to już od pogody zależy)
Ale jak na razie czeka mnie bardzo ostra i ciężka sesja. Na dodatek pewna firma miała oferować staże od stycznia/lutego. Nie wiem jak mi się to zgra z sesją i ewentualnym drugim semestrem. No i nie wiem, czy w ogóle się dostanę. Rozmawiałem z ichniejszą "Panią od HR" i moje CV jest odłożone do segregatora "Staż". Niestety już połowa stycznia nadciąga, a nie dostałem żadnej informacji od nich z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną.
Jak na razie czekam jak na zbawienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz