poniedziałek, 6 lutego 2012

Za tydzień ostatni egzamin. Teraz się odmładzam.

Obym się na tej ostatniej prostej nie wywalił. Bo jak na razie szło mi zdumiewająco dobrze. Egzaminy były dwuczęściowe i zawsze umiałem lepiej na jedną z tych części. Ale zdać trzeba było obie, więc jedna była na trzy a druga na więcej. Rezultatem są oceny 5, 4, 4. Jeszcze "tylko" Jakościowa Teoria Równań Różniczkowych i jestem wolny...










Odmładzam się. Kupiłem sobie(po promocyjnej cenie) płytę Nirvany "Sliver-The Best Of The Box". Czuję się jak gówniarz z gimnazjum, słuchający muzyki na discmanie...tyle wspomnień z gimnazjum...czuję się jak sześćdziesięciolatek wspominający czasy, w których był hipisem...










A na polu zimno jak cholera. Na dzisiejszy egzamin jechałem wcześnie rano (6:50). Na przystanku stało sporo zdenerwowanych ludzi, bo autobus wcześniejszy (6:20) nie przyjechał. Kierowca powiedział, że ten poprzedni prawdopodobnie zamarzł. Nie przysłali zastępczego, a do nas na osiedle jeździ tylko jeden autobus i nie ma połączenia "chodnikowego" z innymi częściami miasta. Jest droga. Nieoświetlona. Praktycznie bez pobocza. Zrobiona za komuny przez armię, bo nikomu innemu się nie udało.
Potem jeszcze nie przyjechał mi tramwaj, musiałem jechać jakoś na około i w końcu byłem jakieś pół godziny później niż zamierzałem. Ale na egzamin zdążyłem...i nawet go zdałem.

1 komentarz:

  1. "Jest droga. Nieoświetlona. Praktycznie bez pobocza. Zrobiona za komuny przez armię, bo nikomu innemu się nie udało."
    Założę się, że byli to orkowie :>

    OdpowiedzUsuń